Rozprowadzam co2 za pomocą dyfuzora z kostki lipowej zrobionej ze strzykawki przez kolegę bebecebul

. Kostka ma już ponad rok i o dziwo nadal swietnie się sprawuje. Patrząc na spieki nie ma różnicy, wręcz przeciwnie. Zastanawiam się jednak nad rozpuszczaniem gazu w reaktorze chociażby z powodu estetycznych aby nie widziec latających bąbli i martwić się o ich rozprowadzenie po akwa. Widziałem taki reaktor u kolegi z forum ( aquatic nature tornado) i faktycznie bąbli latających po akwa nie ma, ale tez nie widziałem bąblujących roślin, chociaż twierdził, że rosną co było zreszta widac doskonale:-P Zastanawia mnie jeszcze kwestia ciśnienia w takim reaktorze ( podobno musi być dużo wyższe aniżeli podaje się normalnie dla spieku) stad mój strach przed np. wywaleniem wężyka z reaktora pod wpływem tegóż ciśnienia itp

Jak to naprawdę jest? Niech wypowiedzą się z łaski swojej użytkownicy, czy warto sobie tym głowę w ogóle zawracać, bo wiadomo, że to dodatkowe miejsce w szafce. Jak z ograniczeniem przepływu filtra?? No i pozostaje nurtująca mnie kwestia ewentualnego odpięcia się wężyka pod wpływem ciśnienia od reakatora ( grozi zalaniem)?? Warto zainwestować w jakiś markowy czy lepiej narurowy DIY? Brałem pod uwagę Serę 500 lub Tornado - lecz ma być cichy i wydajny i raczej bezobsługowy, bez konieczności ciągłych ingerencji.